Pusty plac oznaczony numerem hipotecznym 256 przy dawnej ulicy Szerokiej należał na początku XIX wieku do dyrektora policji Wilhelma Czarnowskiego. Po jego śmierci nieruchomość odziedziczyli małoletni synowie – Juliusz i Henryk Czarnowscy. W wyniku licytacji odbytej w Urzędzie Municypalnym dnia 7 czerwca 1825 roku, plac nabyli kupiec Falk Landau Kempner oraz Jakub Lichtensztajn. Lichtensztajn na swojej części placu, oznaczonej odtąd numerem 256 A, wzniósł murowany dom oraz drewnianą szopę i drwalnię, które zostały ubezpieczone na kwotę 7200 złotych. Na mocy kontraktu kupna sprzedaży z dnia 23 lutego/7 marca 1843 roku nieruchomość od Jakuba Lichtensztajna nabył Icek Fogel (ok. 1806–1869) wraz z żoną Raszą z Marsapów. Icek Fogel był bankierem, kupcem zbożowym, działaczem religijnym i społecznym. Jego synem był Gustaw – przemysłowiec i działacz społeczny, inicjator założenia Towarzystwa Spółdzielczego i Kasy Pożyczkowej „Zgoda” w Płocku. Kolejnymi właścicielami nieruchomości byli Hersz i Rozalia z Frankensztajnów małżonkowie Schönmann, którzy nabyli ją na mocy kontraktu kupna sprzedaży z dnia 4/16 czerwca 1865 roku. W 1867 roku nieruchomość kupił Ludwik Rychter i w tym samym roku sprzedał ją Jakubowi Szulimowi Altmanowi na mocy kontraktu zawartego 10/22 maja 1867 roku. Po śmierci Jakuba Szulima Altmana nieruchomość odziedziczyli: Icek Altman w 3/8, Mosiek Altman w 3/8 i Sura z Altmanów Lasman w 2/8 częściach. Na mocy działów majątkowych pomiędzy rodzeństwem Altman dokonanych w dniu 19 listopada/ 1 grudnia 1870 roku, właścicielem nieruchomości został Mosiek Altman. Po jego śmierci nieruchomość odziedziczyli w równych i niepodzielnych częściach: Chaja Frajda Hak z domu Altman, Ruchla Lebendiger z domu Altman oraz Juda Majer Pszenica – jego córki i wnuk. Zapisani zostali właścicielami na mocy wniosku o zamknięcie postępowania spadkowego z dnia 3 listopada 1909 roku. W 1913 roku Ruchla Lebendiger, żona Jankiela Lebendigera, nabyła od Judy Majera Pszenicy jego część nieruchomości. Siostry Altman – Chaja Frajda Hak i Ruchla Lebendiger były jej właścicielkami aż do wybuchu II wojny światowej.
Obszerne podwórze przejściowe z ulicy Szerokiej 10 na ulicę Sienkiewicza było jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc dzielnicy żydowskiej w Płocku. Był to tzw. Dwór Altmana, który został znakomicie opisany przez żydowskiego publicystę z Płocka – Natana Lermana:
W Płocku, podobnie jak w innych polskich miastach, istniały podwórka, które były niczym małe miasteczka. Prawdę mówiąc, były jak zamknięte światy. W takich miejscach Żydzi ze wszystkich klas i grup społecznych żyli swoim życiem: szewcy, krawcy, stolarze, hydraulicy i inni rzemieślnicy. Podwórka te miały swoje chasydzkie chedery, sale taneczne, nauczycieli Talmudu, skrybów Tory, tragarzy, handlarzy, kamieniarzy, a nawet przestępcze meliny. Pełen przekrój: od świętości do grzechu. Chciałbym opisać właśnie jedno z nich.
Miejsce, w którym się urodziłem, w tłoku i przy braku odpowiednich warunków, podobnie jak inne biedne dzieci, nazywało się „Dworem Altmana”. Mimo tych niekorzystnych warunków byliśmy tak bardzo przyzwyczajeni do tego środowiska, że czasami wydawało nam się, że tak właśnie powinno być. Po prostu kochaliśmy „dwór” i jego mały świat, ponieważ byliśmy związani z nim tysiącem nierozerwalnych więzów. Dopiero dzisiaj, gdy mieszkam tak daleko od Płocka i podwórka Altmana, postrzegam to inaczej.
W Płocku znajdowało się więcej dużych podwórek: Praszkiera, Bruzdy i inne. Jednak żadne z nich nie mogło się równać z Dworem Altmana. Poza tym, że był takim małym miasteczkiem, stanowił też trasę łączącą dwie ulice, przez którą ludzie przechodzili z bożnicy, która znajdowała się na Szerokiej, do mykwy przy ulicy Sienkiewicza. Czy był ktoś, kto choć od czasu do czasu nie przemierzał Dworu Altmana? W święta, a zwłaszcza w Rosz Haszana i Pesach, biedni ludzie wymieniali słomę w swoich materacach. Kobiety, ciągnąc wiązki słomy i pozostawiając łodygi tu i tam, tak skutecznie zamiatały chodnik, że nie było potrzeby jego przedświątecznego sprzątania. Takie sceny widać było często, dlatego dobrze je pamiętam.
W Dworze mieszkało około 250 stałych mieszkańców, 40-50 rodzin. Ponadto od czasu do czasu zaglądał jakiś włóczęga, który urządzał sobie nocleg w piwnicy. Stałymi gośćmi na podwórku byli chasydzi od rabina z Góry Kalwarii. Trzy pokoje ich domu modlitwy zawsze były pełne hałasu i zamętu za sprawą blisko setki dzieci, które pobierały tam nauki. Jeśli dodamy do wyżej wymienionych klientów rzemieślników i ludzi, którzy przychodzili do sali tanecznej, to w sumie Dwór mieścił czasami 1000 lub więcej osób.
Łatwo wyobrazić sobie hałas i zamieszanie na podwórku, gdy jego mieszkańcy rozpoczynali swe codzienne zajęcia. Pierwszą, która oznajmiała sąsiadom początek nowego dnia była kobieta zajmująca się wykonywaniem napisów na nagrobkach. Krzyczała głośno i opłakiwała swój zły los, przeklinając przy tym soczyście. Utrzymywała się także z codziennego dostarczania świeżego chleba do domów zamożnych mieszkańców. Gdy z podwórka dobiegały kroki woźnego, który szedł w ciężkich butach do bożnicy wypełniać swe codzienne obowiązki, wszyscy dawno byli już na nogach. Zaraz po nim słychać było kaszel cieśli Eliasza, a potem hydraulika Moszka, następnie tragarza Szlomo, kapelusznika Hirsza Arona, kamieniarza Bejrysza, rzemieślników, rzeźników, skrybów, kantora… Każdy kaszlał we własnym stylu i w ten sposób przygotowywał się do porannej modlitwy szacharit. Później na podwórze wychodziły kobiety z twarzami spuchniętymi jeszcze od snu. Schodziły z kociołkami do piwnicy Gołdy Lei, żeby kupić gorącą wodę na herbatę do śniadania. Potem z każdego możliwego miejsca dobiegały rozmaite głosy i dźwięki, aż do zmierzchu. Uczniowie chederów często bili się między sobą i zwykle kończyło się to jakąś rozbitą szybą.
I tak właśnie toczyło się życie, dzień po dniu, rok po roku, w Dworze Altmana w Płocku.
Według danych z roku 1931 przy ulicy Szerokiej pod numerem 10 mieszkało 119 osób łącznie w 32 lokalach mieszkalnych: Gołda Łaja Lemberger, Icek Mojsze Zelwer, Rywka Ruchla Knorpel, Franciszek Sieradzki, Henryk Olszewski, Abram Icek Florek, Czeslaw Myśliwski, Józef Stańczak, Feliksa Multan, Stanisława Cywińska, Józefa Czerniak, Józefa Dylewska, Stefan Bińkowski, Jan Smoliński, Wilhelmina Borowska, Jan Czajkowski, Marcin Figlewski, Gerszon Zielonka, Szlama Szczerba, Jochewet Florek, Ryfka Dwojra Lerman, Hersz Aron Borensztejn, Mojsze Aron Rozenberg, Stanisław Sieradzki, Elja Rozentrejter, Jochewet Łaja Bielmo, Szlama Wyszogród, Jakób Zawadzki, Tauba Gołda Brym, Mojsze Gotlieb, Ewa Bieniewicz, Czesław Jakubowski, Tauba Sochaczewska, Mordka Jochim Lipsztejn, Marjan Kafliński, Izrael Zajde, Janina Wojtowicz, Józef Figlewski oraz Romuald Jankowski, z rodzinami.
Przy ulicy Kwiatka 10 przed wojną funkcjonował sklep galanteryjny Icka Zelwera oraz sklep spożywczy Gołdy Lemberger.
Bibliografia:
Nowak-Dąbrowska G., Okno na Kwiatka. Ulica Józefa Kwiatka w Płocku od początku XIX wieku do 1939 roku – ludzie i zabudowa, Płock 2019
Plotzk (Płock). A History of an Ancient Jewish Community in Poland, red. E. Eisenberg, Tel Awiw 1967
Tłumaczenie tekstu Natana Lermana z języka hebrajskiego na angielski: Pnina Stern; z języka angielskiego na polski: Piotr Dąbrowski.