Ewa Guterman
Ewa Guterman urodziła się w 1908 roku w rodzinie Jakuba i Nechy z Tyszmanów małżonków Alterowicz. Miała kilkoro rodzeństwa: braci Pinkusa, Icka Szlamę, Mojżesza, Eliasza i siostrę Czarnę. Ewa utrzymywała się z krawiectwa, którego nauczyła się na kursach „ORT”-u w Warszawie. W 1933 roku wyszła za mąż za Symchę Gutermana (1903-1944), który po odbyciu służby w piechocie Wojska Polskiego, prowadził w Płocku warsztat trykotarski. Był także jednym ze współzałożycieli płockiego oddziału organizacji Frajhajt, do którego należała również Ewa. W 1935 roku urodził się ich syn Jakub – ich jedyne dziecko, któremu okazywali niezmierzoną miłość. Ewa z mężem i synem mieszkali w parterowym domu u wylotu ulicy Sienkiewicza, tuż przy seminarium duchownym.
Po utworzeniu w Płocku getta Ewa wraz z mężem i synem została wysiedlona do ciasnego mieszkania na trzecim piętrze kamienicy przy ulicy Szerokiej, wówczas noszącej nazwę Breite Strasse. Została deportowana 1 marca 1941 roku, ostatniego dnia likwidacji płockiego getta: tego dnia ubrała swojego synka w kilka warstw bielizny i ubranek, okryła go puchową kołderką, wzięła na ręce i podążyła stromymi schodami na wybrukowaną kocimi łbami ulicę, na której Niemcy gromadzili płockich Żydów: wciśnięci w tłum, poganiani krzykami esesmanów i popychani karabinami, zostali załadowani na wojskową ciężarówkę i wysłani do obozu koncentracyjnego w Działdowie. Po kilku dniach wpędzono ich do wagonów i wysłano na południowy wschód do Generalnej Guberni, następnie do różnych miejscowości w okolicach Kielc.
Ewie i Symsze z Jakubem udało się znaleźć schronienie w Ostrowcu, gdzie udostępnił im mieszkanie Polak – Stanisław Szcześniak. Nie tylko zaprzyjaźnił się z dwójką płocczan, ale zdobył też kopię metryki swojej kuzynki – Władysławy Dudy, aby Ewa na tej podstawie mogła oficjalnie wyrobić sobie kennkartę. Dokumenty wyrobiono także dla Symchy, który przybrał nazwisko Pawłowski oraz dla Jakuba, który stał się Stanisławem Dudą. Krótko przed likwidacją getta w Ostrowcu, Gutermanowie przeprowadzili się na przedmieściach, do dzielnicy małych domków, oddzielonej od miasta bagnami. Przytrafiło im się wówczas nieszczęście – Ewa zgubiła kennkartę. Przez kilka dni, od świtu do nocy, chodziła po pobliskich bagniskach, tłumiąc w sobie rozpacz i próbują odnaleźć zgubiony dokument. Szczęśliwym trafem dokument został odnaleziony i zwrócony właścicielce.
Podczas II wojny światowej Gutermanowie przebywali też w Żyrardowie, gdzie Ewa podjęła się niebezpiecznego zadania zarobkowania – szmuglowała żywność. Była osobą wytrzymałą i zaradną, ale też piękną kobietą o aryjskiej urodzie, doskonale władającą językiem polskim, a tym samym niewzbudzającą podejrzeń. Kierowała nią chęć życia i przede wszystkim wielka miłość do jedynego syna – o ocalenie jego życia bezustannie walczyła wraz z mężem.
W 1943 roku Gutermanowie znaleźli się w Warszawie. Nie mieszkali jednak razem, Symcha pracował w warsztacie trykotarskim sióstr Mariawitek, widywali się od czasu do czasu. Ewa z Jakubem mieszkała na czwartym piętrze kamienicy przy ulicy Żelaznej.
Któregoś dnia u zbiegu dwóch ulic w centrum Warszawy zaczepił ją młody, pijany mężczyzna. Ochrypłym głosem oznajmił, że jest „parszywą Żydówką” i zażądał pieniędzy. Instynktownie zwróciła się do stojącego w pobliżu policjanta. Wytłumaczyła, że została napadnięta i obrażona, stwierdziła, że warto sprawdzić, czy człowiek ten nie jest zbiegłym Żydem. Policjant zaprowadził ich na komisariat. Po jakimś czasie usłyszała zbawienne słowa: „Pani jest wolna, proszę pani”.
Wraz z mężem podjęła decyzję o umieszczeniu Jakuba u rodziny jednej z sióstr Mariawitek w miejscowości Wygoda koło Łowicza. Chłopiec pracował do końca wojny jako pastuszek w pobliskiej wsi Zawady.
Podczas powstania warszawskiego Ewa ukrywała się z innymi lokatorami kamienicy przy ulicy Żelaznej w piwnicy. Budynek w wyniku bombardowania został całkowicie zniszczony, z wyjątkiem głębokich piwnic. Codziennie ktoś wymykał się z kryjówki, aby wśród zburzonych domów znaleźć coś do jedzenia. Z jednej z takich wypraw Ewa zachowała dla synka niespodziankę – butelkę jabłkowego wina.
Ponowne spotkanie z Ewą we wzruszający sposób opisuje Jej syn Jakub w przedmowie do książki „Kartki z pożogi”:
„Pewnego dnia o zachodzie słońca wracałem po pracy do domu. Ubrany byłem w szorstką lnianą koszulę i oberwane portki. Szedłem boso po kłującym rżysku, poganiałem powolne, opasłe krowy i śpiewałem na cały głos. Nagle po drugiej stronie rzeczki zauważyłem jakąś kobietę. Ubrana była jak mieszczanka w szary kostium. Siedziała w głębokiej trawie, tyłem do mnie. Serce zaczęło mi bić mocniej i szybciej. Gdy zbliżyłem się do kobiety, widziałem wyraźnie jak jej plecy drżą. To była moja mama. Rzuciłem się w jej ramiona i szlochałem razem z nią. Nie mogłem wykrztusić ani słowa…”.
Ewa pozostała z synkiem na wsi do wiosny 1945 roku. Wróciła następnie do Płocka, gdzie wyszła za mąż za Szlomo Chaima Grzebienia (Symcha Guterman poległ w powstaniu warszawskim 1 sierpnia 1944 roku). W latach 1945-1949 była członkinią zarządu Komitetu Żydowskiego w Płocku. W 1950 roku wyemigrowała z mężem i synem do Izraela. Zmarła 25 października 1957 roku w Kiriat Mockin.
(tekst opracowany na podstawie książki “Kartki z pożogi” Symchy Gutermana)
. . .
“Przerwane życie. Losy płocczanek podczas II wojny światowej i Holokaustu” to cykl tekstów na JewishPlock.eu, w których w dniach 22 lutego – 1 marca 2022 r. przypomnimy historie żydowskich kobiet związanych z Płockiem – tych, które urodziły się w naszym mieście, ale także tych, które były tu tylko na chwilę. Kobiet odważnych, wytrwałych, mądrych, silnych i troskliwych. Kobiet, które walczyły o przetrwanie swoje i najbliższych im osób. Opiekowały się dziećmi, sierotami i osobami starszymi, zdobywały jedzenie, opatrywały rannych, angażowały się w walkę zbrojną. Pracowały ponad siły w nazistowskich obozach pracy przymusowej. Przedstawimy sylwetki i wspomnienia kobiet, które przetrwały Holokaust. Przypomnimy płocczanki, które zginęły w obozach zagłady. Czasami jedynym ich śladem jest dziś pojedynczy zapis w dokumentach archiwalnych…
Projekt realizuje Fundacja Nobiscum w ramach obchodów 81. rocznicy likwidacji płockiego getta.