Jochewet (Jadwiga) Graubart urodziła się w 1918 roku, była córką Abrama Nusena vel Natana i Chaji z domu Landau. Jej rodzina była jedną z najbardziej szanowanych i znanych rodzin żydowskich w Płocku. Natan Graubart był kupcem zbożowym, właścicielem składu nasion oraz domu przy ulicy Kwiatka 42. Matka Jadwigi zmarła przy porodzie jej siostry Zosi, kiedy dziewczynka miała rok i trzy miesiące. Od tego czasu do szóstego roku życia jej wychowaniem zajmowała się babcia. Kiedy miała siedem lat, Natan Graubart ożenił się z nauczycielką Czesławą Bruzdą. Jadwiga była chorowitym dzieckiem, dlatego nie pobierała nauki w szkole, ale uczyła się w domu. Egzaminy zdawała eksternistycznie. Po uzyskaniu wykształcenia średniego, uczęszczała na roczny kurs rolniczy. W wieku 17 lat stała się zapaloną syjonistką i członkiem organizacji Akiba. Dalsze jej życie zostało wypełnione pracą dla organizacji oraz dążeniem do wyjazdu do Palestyny.
W chwili wybuchu wojny przebywała w gospodarstwie szkoleniowym (hachszara) w Krakowie. Po krótkim okresie pobytu pod okupacją niemiecką, Jochewet postanowiła uciec z kolegą z Krakowa i dotrzeć do Palestyny. Przekradła się na tereny zajęte przez Rosjan i usiłowała przedostać się do Rumunii. Po niepowodzeniu tej próby udała się do Wilna, dokąd kierowani byli przez organizacje halucowe działacze syjonistyczni, mający przedostać się do Palestyny. Jochewet znalazła się wśród grupy działaczy, dla których organizacja halucowa wystarała się o certyfikaty i na tej podstawie wydostała się z Rosji do Turcji, a następnie przez Bejrut do Palestyny. Pierwszy okres spędziła w kibucu i na kursie rolniczym organizowanym przez Meszek Poalot Ajanot.
Jadwiga Graubart:
Rok czasu przebywałam w tym kibucu, lecz wiadomości z frontu nie dały mi spokoju i w marcu 1943 roku wstąpiłam do ATS. Zgłosiłam się do służby szpitalnej i zostałam skierowana najpierw do punktu szkoleniowego w Sarafandzie, a po 3-miesięcznym przeszkoleniu wysłano mnie do Libanu do III-go brytyjskiego szpitala wojskowego w Cidon. Tam pracowałam rok czasu opiekując się przeważnie żołnierzami z Armii Andersa, a jednocześnie ucząc się pielęgniarstwa.
W 1944 roku przeniesiono nas do Włoch. Lądowaliśmy w Tarent pamiętnego dnia zdobycia przez jednostki Armii Andersa Monte Casino. We Włoszech przydzielono mnie do 65-go BGH (brytyjskiego szpitala wojskowego) w Trani. Tam leżeli przeważnie ranni partyzanci jugosłowiańscy przetransportowani z Jugosławii do Włoch. W Trani był obóz wypoczynkowy dla żołnierzy rekonwalescentów i nasza świetlica była ośrodkiem ich życia. Organizowaliśmy dla nich wspólne wieczory piątkowe i różne imprezy kulturalne.
Następnie przeniesiono mnie do II-go BGH w Kasercie. W szpitalu tym wraz ze mną pracowała grupa żydowskich sanitariuszek-ochotniczek z Palestyny. Większość z nas stanowiły dziewczęta z kibuców i moszawów.
We Włoszech stacjonowało wówczas wiele żydowskich jednostek ochotniczych należących do armii brytyjskiej. Przyjęli oni nas bardzo serdecznie i utrzymywaliśmy z nimi bardzo żywe kontakty. Były tam kluby żydowskich żołnierzy, gdzie spotykali się Żydzi ze wszystkich armii walczących we Włoszech w armiach sprzymierzonych.
Z chwilą wejścia Brygady Żydowskiej do działań wojennych i ukazaniem się pierwszych rannych żydowskich żołnierzy, w dniach wolnych od pracy rozjeżdżałyśmy się po sąsiednich szpitalach, szukając rannych współrodaków. Przynosiłyśmy im książki, gazety i pocieszałyśmy ich w samotności. Wzbudzało to podziw, a nawet zazdrość brytyjskich żołnierzy, którzy podziwiali solidarność Palestyńczyków.
W 1944 roku otrzymałam pierwszy swój urlop we Włoszech. Pojechałam wówczas do Rzymu, gdzie byłam bodajże pierwszą żołnierką-Żydówką, która przyjechała do dopiero co oswobodzonego Rzymu. W pierwszą sobotę mojej bytności w Rzymie udałam się do wielkiej synagogi. Kiedy weszłam do synagogi, modlący się tam Żydzi włoscy bardzo się wzruszyli widokiem niebieskiego Magen Dawid na ramieniu mego munduru. Ja także byłam niezmiernie wzruszona okazaną mi serdecznością, a szczególnie tym, że niektórzy całowali mój Magen Dawid.
Cała nasza grupa Żydówek-żołnierek pomagała uchodźcom żydowskim znajdującym się w specjalnych obozach. Oddawałyśmy im otrzymywane racje czekolady, papierosów i inne produkty żywnościowe.
Po zakończeniu wojny Jadwiga pozostała we Włoszech w szeregach armii angielskiej do września 1946 roku. Następnie wróciła do Palestyny do kibucu Bejt Jechoszua.
(na podstawie wspomnień Jadwigi Graubart ze zbiorów Yad Vashem)
. . .
“Przerwane życie. Losy płocczanek podczas II wojny światowej i Holokaustu” to cykl tekstów na JewishPlock.eu, w których w dniach 22 lutego – 1 marca 2022 r. przypomnimy historie żydowskich kobiet związanych z Płockiem – tych, które urodziły się w naszym mieście, ale także tych, które były tu tylko na chwilę. Kobiet odważnych, wytrwałych, mądrych, silnych i troskliwych. Kobiet, które walczyły o przetrwanie swoje i najbliższych im osób. Opiekowały się dziećmi, sierotami i osobami starszymi, zdobywały jedzenie, opatrywały rannych, angażowały się w walkę zbrojną. Pracowały ponad siły w nazistowskich obozach pracy przymusowej. Przedstawimy sylwetki i wspomnienia kobiet, które przetrwały Holokaust. Przypomnimy płocczanki, które zginęły w obozach zagłady. Czasami jedynym ich śladem jest dziś pojedynczy zapis w dokumentach archiwalnych…
Projekt realizuje Fundacja Nobiscum w ramach obchodów 81. rocznicy likwidacji płockiego getta.