Tag: Jewish Plock

Chiel Bieżuński

Chiel Bieżuński

Chiel (Jechiel) Majer Bieżuński (ur. 1888 w Płocku), nauczyciel, syn Natana i Gitli z domu Gombiner. Był absolwentem gimnazjum gubernialnego w Płocku, następnie kontynuował prywatną edukację w klasach średnich. Ukończył Warszawską Szkołę Gimnastyki Szwedzkiej i Masażu Heleny Kuczalskiej oraz szkołę pływania Majewskiego na warszawskiej Pradze. […]

Kwiatka 25 – Dom Rabina

Kwiatka 25 – Dom Rabina

15 października 1821 roku Józef Jakub Kreyzler alias Josek Sokół i Gerszon Lewin Gradel alias Mintz zawarli kontrakty wieczystej dzierżawy placów oznaczonych numerami 68 (plac miejski prętów 20 kwadratowych miary magdeburskiej, z czynszem rocznym w wysokości 1 złoty i 2 grosze) oraz 69 (plac miejski […]

Rodzina Holcenbecher

Rodzina Holcenbecher

Zainteresowałem się historią mojej rodziny dopiero w momencie, gdy daleki kuzyn podarował mi nieco nieaktualne, niechlujne, zwinięte w rulon drzewo genealogiczne. Byłem na tym drzewie jednym z pobocznych wpisów. Ale jednocześnie było na nim tak wiele informacji – zabrałem się więc za jego aktualizację i digitalizację. Ponieważ znajdowałem się na marginesie drzewa, na krawędzi wywodu przodków mojej matki, nie było tam absolutnie żadnych informacji o historii rodziny mojego ojca.

Nazwisko mojej rodziny to Hollenbery i nie miałem prawie żadnych dalszych informacji – poza tym, że mój tata powiedział, że rodzina pochodzi z “Plocka” lub “Plotzka”, z Rosji lub z Polski i że dawne brzmienie naszego nazwiska to “Holsenbach” lub coś w tym stylu. To był początek moich poszukiwań. Potraktowałem ten projekt jako grę – większość osób z tej historii mojej rodziny nie żyje – więc jaki inny miałoby to mieć sens? Zamiast więc strzelać do zombie na komputerze, postanowiłem zagrać w tropienie członków mojej rodziny. Jak się okazało, to niesamowite, co można znaleźć z pomocą Pana Google’a. A potem JRI Poland, które ostatecznie doprowadziło mnie do strony JewishPlock.eu.

Najwcześniejsze wzmianki o mojej rodzinie dotyczą Eliasza Hersza Holcenbechera – mojego prapraprapradziadka. Urodził się około 1780 roku w Płocku. Z żoną Relą (z domu Jakub) mieli dwóch synów. Nusena, urodzonego około 1813 roku, i Joela. Nusen miał 25 lat, gdy w 1838 roku ożenił się z Ejdlą Goldbard.

Nusen i Ejdla mieli trzy córki i syna Jakuba Lejba Holcenbechera. Urodził się w 1841 roku i był handlarzem. W 1865 ożenił się z Esterą/Ejdlą Działką. Mój tata wspominał nazwisko Działka – blisko związane z naszą rodziną. Ejdla Działka miała brata Moska, który poślubił Łaję Branę Rozental.

Jakub Lejb Holcenbecher i Estera mieli troje dzieci: dwóch chłopców i dziewczynkę. Jedna z córek, Chawa Łaja, wyszła za mąż za Dawida Działkę, syna Moska i Łaji Działki. Było to zatem małżeństwo kuzynów. Udało mi się zebrać całkiem sporo informacji o rodzinie Działka, ale nadal nie wiemy, który z nich to „Charlie” Dzalka, czule wspominany przez mojego tatę.

Młodszy syn Jakuba Lejba, Izaak/Izrael (pseudonim Fiszel), urodził się w Płocku w 1876 roku. W pewnym momencie i w jakimś miejscu ożenił się (lub związał się) z moją prababką Bajlą. W rodzinnych opowieściach Izaak został wcielony do polskiej kawalerii, ale zdezerterował!

Mój wujek Bernie wspominał, że rodzina przybyła łodzią do Liverpoolu. Wiosną 1905 roku przyjechali zaś do Londynu z niemowlęciem w ramionach. Fiszel złożył pod przysięgą oświadczenie w sądzie policyjnym na Old Street, że mój dziadek Harry urodził się „w Plotsku, w Rosji” i podpisał się stawiając znak X na dokumencie – pod nazwiskiem Izaak Hollenberg. Nie jestem pewien, czy mój dziadek znał swoją prawdziwą datę urodzin.

Dzięki przychylności losu przetrwało wiele zapisów – posiadam zatem akt małżeństwa Nusena Holcenbechera i Ejdli Goldbard z 1838 roku, ale nie mam żadnych dokumentów potwierdzających ślub Fiszela/Izaaka z Bajlą/Polly, podobnie jak nie zachował się akt urodzenia Harry’ego. Wiemy jednak, że w Płocku mieszkali przy ulicy Królewieckiej 33.

Bajla/Polly urodziła się jako córka (podejrzewamy, że rabina) Meira Rosenblatta i Miriam Rosenthal. Jego rodzice Michał i Perła Rojzenblattowie oraz jej rodzice Szmul i Fajga Bursztyn również pochodzili z Płocka. Większość nowszych pokoleń rodziny Holtzenbacher to londyńczycy. Ale z rodzeństwa Polly Rosenblatt do Ameryki wyjechali dwaj bracia i dwie siostry. Niektórzy potomkowie mieszkają teraz w Nowym Jorku i Atlancie.

Podczas moich badań, w trakcie covidowych lockdownów, razem z synem znaleźliśmy groby wszystkich moich pradziadków – na cmentarzu w Edmonton – Miriam i Lewisa Berginsky oraz Polly i Fiszela Hollenbergów. Cmentarz ten znajdował się w promieniu 100 metrów od miejsc, przez które wielokrotnie zdarzało mi się przejeżdżać rowerem…

Izaak/Fiszel dożył kresu swego życia jako rzeźnik w tradycyjnej żydowskiej dzielnicy East End w Londynie, w rejonie ulicy Hessel. Ich dom znajdował się przy 14 Berners Street Commercial Road, potem został zburzony. Mój tata szczegółowo opisał ten dom w swojej autobiografii, którą dyktował mojej córce przez kolejne niedzielne popołudnia.

Izaak używał nazwisk Holcenbacher, Holtzenbacher, a po przeprowadzce do Londynu Hollenberg lub Hollingback.

W Londynie Harry porzucił szkołę w wieku 14 lat i pracował dla WH Smitha, a później był handlarzem antykami. Dorastał w duchu niesamowitej miłości do muzyki: w jakiś sposób udało mu się zapewnić sobie lekcje gry na pianinie i stał się znakomitym pianistą. Spłata kredytu na zakup pianina zajęła mu co najmniej trzy lata. Jego miłość do wschodnioeuropejskich kompozytorów romantycznych (zwłaszcza Chopina) jest głęboko zakorzeniona także we mnie. Wyraźnie go pamiętam, jak grał Chopina.

Kilka lat po śmierci Harry’ego to pianino potrzebowało nowego domu. Jestem więc teraz w posiadaniu tej niezwykłej rodzinnej pamiątki. Za kilka miesięcy instrument będzie obchodził setne urodziny w moim domu w Londynie.

Harry poślubił Lilly Bierzunsky/Berginsky w 1934 roku i mieszkał ze swoimi rodzicami i trójką ich dzieci w domu przy 14 Berners Street. Lilly (Leah) była silną, wspaniałą kobietą, która dożyła ponad 90 lat. Urodziła się w rodzinnym domu rodziny Berginsky przy 55 Varden Street, w Stepney. Nie znamy pochodzenia jej rodziców, Miriam i Lewisa/Schuchnera. Lilly miała absolutnie bajeczny akcent, typowy dla East Endu. Wspominała, że Harry najpierw poślubił pianino, a dopiero potem ją.

W czasie II wojny światowej rodzina Hollenbergów została ewakuowana do Llandudno w Walii, wraz z pianinem. Harry i Lilly mieli też trzecie dziecko, urodzone już w Walii. Ich syn urodził się w Dniu Zwycięstwa w Europie i nazywa się Bernie Victor.

Mój ojciec Martin, najstarszy z trójki dzieci Harry’ego, jako pierwszy w swojej rodzinie uczęszczał do wyższej uczelni, utrzymywał się z pracy jako optyk z własnym sklepem w Clerkenwell i domem na zielonych przedmieściach północnego Londynu. Ożenił się z moją mamą Susan w 1967. Pochodziła z rodziny Banes – Baneshek z Krakowa. Jej mama, moja babcia, Betty nosiła nazwisko Pollard – Policovsky, pochodziła z terenów dzisiejszej Ukrainy lub Białorusi.

Mój ojciec nosił nazwisko Hollenberg dopóki się nie ożenił. Moja matka chciała bowiem zanglicyzować to nazwisko. Chcąc jak najmniejszej zmiany, moi rodzice zdecydowali się na nazwisko Hollenbery.

Moi rodzice mieli czworo dzieci. Jestem jedynym chłopcem, noszę imię Neal czyli hebrajskie Nachum/Nusen. Tak samo jak mój praprapradziadek. Czy dostałem je po nim? Przecież nikt wtedy nie mógł wiedzieć jak miał na imię! Moja młodsza siostra to Adele, hebrajskie imię Ejdla. Tak samo jak moja prapraprababcia. Także po niej? Nie, moi rodzice nie mieli możliwości zdobycia informacji o jej imieniu. Poślubiłem moją żonę Ayr w Marylebone w Londynie w 2001 roku, miesiąc po ataku na World Trade Center. Mam dwójkę dzieci.

Neal Hollenbery, Londyn, 2022 rok

(tłumaczenie na j.polski: Piotr Dąbrowski)

 

Post scriptum: To mniej więcej koniec historii Holcenbecherów. Ale nie całkiem. Na początku tego artykułu powiedziałem, że rozpocząłem pracę nad drzewem genealogicznym rodziny po otrzymaniu zwiniętego w rulon drzewa przekazanego mi przez dalekiego krewnego ze strony matki. Tak więc początkowo zbadałem stronę rodziny mojej matki. I natknąłem się na kolejnego mojego dalekiego krewnego mieszkającego w USA. Miał on na koncie absolutne mnóstwo badań nad swoim drzewem genealogicznym i był szczęśliwy, że mógł do niego dodać mnie. Połączył on siebie i wszystkich na swoim drzewie z samą królową Anglii. W ten sposób odkryłem, że ja również jestem spokrewniony z królową. A zatem, każdy mój krewny jest także krewnym królowej Anglii. To bardzo odległe pokrewieństwo, ale i tak odkrycie to było ciekawsze niż jakakolwiek gra komputerowa!

Ilana Szlachter i Bella Lerman

Ilana Szlachter i Bella Lerman

Chaja Sura (Ilana) Szlachter urodziła się 29 sierpnia 1918 roku. W rodzinnym domu mówiono po polsku i po żydowsku. Jej matka Estera pochodziła z oddalonej o 20 kilometrów od Płocka wsi. Była piękną kobietą o kruczoczarnych włosach i migdałowych oczach – nazywano ją „piękną Ester”. […]

Hanka Borensztejn

Hanka Borensztejn

Hanka Borensztejn urodziła się 11 maja 1920 roku w Płocku. Jej ojciec – Kos Borensztejn, syn Chaima Mortki i Nechamy z domu Koral, pochodził z Płońska. Matka Hanki miała na imię Estera – była córką Dawida Tewela i Sury małżonków Cylich. Po jej śmierci w […]

Jadwiga Graubart

Jadwiga Graubart

Jochewet (Jadwiga) Graubart urodziła się w 1918 roku, była córką Abrama Nusena vel Natana i Chaji z domu Landau. Jej rodzina była jedną z najbardziej szanowanych i znanych rodzin żydowskich w Płocku. Natan Graubart był kupcem zbożowym, właścicielem składu nasion oraz domu przy ulicy Kwiatka 42. Matka Jadwigi zmarła przy porodzie jej siostry Zosi, kiedy dziewczynka miała rok i trzy miesiące. Od tego czasu do szóstego roku życia jej wychowaniem zajmowała się babcia. Kiedy miała siedem lat, Natan Graubart ożenił się z nauczycielką Czesławą Bruzdą. Jadwiga była chorowitym dzieckiem, dlatego nie pobierała nauki w szkole, ale uczyła się w domu. Egzaminy zdawała eksternistycznie. Po uzyskaniu wykształcenia średniego, uczęszczała na roczny kurs rolniczy. W wieku 17 lat stała się zapaloną syjonistką i członkiem organizacji Akiba. Dalsze jej życie zostało wypełnione pracą dla organizacji oraz dążeniem do wyjazdu do Palestyny.

W chwili wybuchu wojny przebywała w gospodarstwie szkoleniowym (hachszara) w Krakowie. Po krótkim okresie pobytu pod okupacją niemiecką, Jochewet postanowiła uciec z kolegą z Krakowa i dotrzeć do Palestyny. Przekradła się na tereny zajęte przez Rosjan i usiłowała przedostać się do Rumunii. Po niepowodzeniu tej próby udała się do Wilna, dokąd kierowani byli przez organizacje halucowe działacze syjonistyczni, mający przedostać się do Palestyny. Jochewet znalazła się wśród grupy działaczy, dla których organizacja halucowa wystarała się o certyfikaty i na tej podstawie wydostała się z Rosji do Turcji, a następnie przez Bejrut do Palestyny. Pierwszy okres spędziła w kibucu i na kursie rolniczym organizowanym przez Meszek Poalot Ajanot.

Jadwiga Graubart:

Rok czasu przebywałam w tym kibucu, lecz wiadomości z frontu nie dały mi spokoju i w marcu 1943 roku wstąpiłam do ATS. Zgłosiłam się do służby szpitalnej i zostałam skierowana najpierw do punktu szkoleniowego w Sarafandzie, a po 3-miesięcznym przeszkoleniu wysłano mnie do Libanu do III-go brytyjskiego szpitala wojskowego w Cidon. Tam pracowałam rok czasu opiekując się przeważnie żołnierzami z Armii Andersa, a jednocześnie ucząc się pielęgniarstwa.

W 1944 roku przeniesiono nas do Włoch. Lądowaliśmy w Tarent pamiętnego dnia zdobycia przez jednostki Armii Andersa Monte Casino. We Włoszech przydzielono mnie do 65-go BGH (brytyjskiego szpitala wojskowego) w Trani. Tam leżeli przeważnie ranni partyzanci jugosłowiańscy przetransportowani z Jugosławii do Włoch. W Trani był obóz wypoczynkowy dla żołnierzy rekonwalescentów i nasza świetlica była ośrodkiem ich życia. Organizowaliśmy dla nich wspólne wieczory piątkowe i różne imprezy kulturalne.

Następnie przeniesiono mnie do II-go BGH w Kasercie. W szpitalu tym wraz ze mną pracowała grupa żydowskich sanitariuszek-ochotniczek z Palestyny. Większość z nas stanowiły dziewczęta z kibuców i moszawów.

We Włoszech stacjonowało wówczas wiele żydowskich jednostek ochotniczych należących do armii brytyjskiej. Przyjęli oni nas bardzo serdecznie i utrzymywaliśmy z nimi bardzo żywe kontakty. Były tam kluby żydowskich żołnierzy, gdzie spotykali się Żydzi ze wszystkich armii walczących we Włoszech w armiach sprzymierzonych.

Z chwilą wejścia Brygady Żydowskiej do działań wojennych i ukazaniem się pierwszych rannych żydowskich żołnierzy, w dniach wolnych od pracy rozjeżdżałyśmy się po sąsiednich szpitalach, szukając rannych współrodaków. Przynosiłyśmy im książki, gazety i pocieszałyśmy ich w samotności. Wzbudzało to podziw, a nawet zazdrość brytyjskich żołnierzy, którzy podziwiali solidarność Palestyńczyków.

W 1944 roku otrzymałam pierwszy swój urlop we Włoszech. Pojechałam wówczas do Rzymu, gdzie byłam bodajże pierwszą żołnierką-Żydówką, która przyjechała do dopiero co oswobodzonego Rzymu. W pierwszą sobotę mojej bytności w Rzymie udałam się do wielkiej synagogi. Kiedy weszłam do synagogi, modlący się tam Żydzi włoscy bardzo się wzruszyli widokiem niebieskiego Magen Dawid na ramieniu mego munduru. Ja także byłam niezmiernie wzruszona okazaną mi serdecznością, a szczególnie tym, że niektórzy całowali mój Magen Dawid.

Cała nasza grupa Żydówek-żołnierek pomagała uchodźcom żydowskim znajdującym się w specjalnych obozach. Oddawałyśmy im otrzymywane racje czekolady, papierosów i inne produkty żywnościowe.

Po zakończeniu wojny Jadwiga pozostała we Włoszech w szeregach armii angielskiej do września 1946 roku. Następnie wróciła do Palestyny do kibucu Bejt Jechoszua.

(na podstawie wspomnień Jadwigi Graubart ze zbiorów Yad Vashem)

. . .

“Przerwane życie. Losy płocczanek podczas II wojny światowej i Holokaustu” to cykl tekstów na JewishPlock.eu, w których w dniach 22 lutego – 1 marca 2022 r. przypomnimy historie żydowskich kobiet związanych z Płockiem – tych, które urodziły się w naszym mieście, ale także tych, które były tu tylko na chwilę. Kobiet odważnych, wytrwałych, mądrych, silnych i troskliwych. Kobiet, które walczyły o przetrwanie swoje i najbliższych im osób. Opiekowały się dziećmi, sierotami i osobami starszymi, zdobywały jedzenie, opatrywały rannych, angażowały się w walkę zbrojną. Pracowały ponad siły w nazistowskich obozach pracy przymusowej. Przedstawimy sylwetki i wspomnienia kobiet, które przetrwały Holokaust. Przypomnimy płocczanki, które zginęły w obozach zagłady. Czasami jedynym ich śladem jest dziś pojedynczy zapis w dokumentach archiwalnych…

Projekt realizuje Fundacja Nobiscum w ramach obchodów 81. rocznicy likwidacji płockiego getta.

Mira Mariensztras

Mira Mariensztras

Mira (Kazimiera) Mariensztras (Mariańska) urodziła się w 1902 roku w Wilnie jako córka Matyldy i Ottona Butkiewiczów. Jej matka była osobą zamożną, posiadała własną stację pociągową, eksportowała drewno z Litwy. Mira była z wykształcenia pianistką – ukończyła Konserwatorium Muzyczne w Warszawie, specjalizowała się w muzyce […]

Ewa Guterman

Ewa Guterman

Ewa Guterman urodziła się w 1908 roku w rodzinie Jakuba i Nechy z Tyszmanów małżonków Alterowicz. Miała kilkoro rodzeństwa: braci Pinkusa, Icka Szlamę, Mojżesza, Eliasza i siostrę Czarnę. Ewa utrzymywała się z krawiectwa, którego nauczyła się na kursach „ORT”-u w Warszawie. W 1933 roku wyszła […]

Łucja Weinles i Irena Themerson-Miller

Łucja Weinles i Irena Themerson-Miller

Łucja Weinles z domu Kaufman urodziła się w 1874 roku we wsi Pawłowo, która wówczas należała do jej dziadka Wolfa Kaufmana. Była córką Hindy ze znanej w Płocku rodziny Kirsztejnów oraz Moszka Arona Kaufmana, który pochodził z Lipna, a zawodowo zajmował się handlem. Łucja miała dwóch braci – Wulfa (Władysława) i Leona (ps. Kamir) – znanego malarza. Po śmierci Moszka Arona Kaufmana Hinda Kaufman wyszła za mąż w 1895 roku za Jankiela Imbryczka z Warszawy. Wraz z córką wyjechała do stolicy, gdzie Łucja podjęła naukę w Warszawskim Instytucie Muzycznym. W 1899 roku ukończyła szkołę. W tym samym roku wyszła za mąż za malarza Jakuba Weinlesa (1870-1938), którego poznała w Monachium, gdzie pracował pod kierunkiem profesora Karola Marra i kolegował się ze słynnym rzeźbiarzem Henrykiem Glicensteinem, malarzem Maurycym Trębaczem oraz innymi młodymi naówczas artystami. Jako pianistka Łucja siłą rzeczy zetknęła się z monachijską kolonią artystyczną z Warszawy. Łucja miała dwie córki – Marylę (1900-1942) – graficzkę, malarkę i pianistkę oraz Franciszkę (1907-1988) – malarkę, ilustratorkę, scenografkę, graficzkę oraz twórczynię filmów eksperymentalnych. Rodzina Weinlesów mieszkała w Warszawie przy ulicy Królewskiej 20. Ich dom był miejscem spotkań artystów, tchnął atmosferą sztuki. Łucja pracowała przed wojną jako nauczycielka muzyki, udzielała lekcji gry na pianinie.

Pierwszego dnia wojny mieszkanie Weinlesów przy ulicy Królewskiej doszczętnie spłonęło, a Łucja zamieszkała ze swoją córką Marylą i wnuczką Jasią przy ulicy Piusa. 2 października 1940 roku władze niemieckie w Warszawie utworzyły getto. Jak wspomina wnuczka Łucji Weinles Jasia Reichardt w swojej książce zatytułowanej „Piętnaście podróży z Warszawy do Londynu”:

Nie pamiętam szczegółów przeprowadzki. Meble ładuje się na dużą furmankę, zaprzężoną w konia. Jest stół i krzesła z jadalni, moja szafa, palma w doniczce, ale ani jednego lustra. Znowu mieszkamy przy ulicy, która ma dwie nazwy, ale nasz oficjalny adres to Śliska 7. Po drugiej stronie naszej kamienicy jest ulica Sienna.

16 listopada getto zostało zamknięte. Przez dwa i pół roku Łucja i Maryla prowadziły korespondencję z Franciszką Themerson, otrzymywały od niej paczki żywnościowe z Londynu.

Jasia Reichardt:

Dwóch gestapowców wpada do naszego mieszkania w poszukiwaniu futer. Łucja, Maryla i ja siedzimy przy stole. Zdzierają z Maryli kamizelkę z kożuszka, tupią i trzaskają drzwiami. Wreszcie wypadają z mieszkania. Siedzę na krześle jak sparaliżowana. Maryla ma białą twarz. Nikt nie mówi na ten temat ani słowa, ani wtedy, ani później. Nie wspomnimy o tym nigdy więcej: reagowanie milczeniem na tego rodzaju wypadki staje się naszym modus vivendi.

Jasia Reichardt:

Lola, lalka z drezdeńskiej porcelany, zostaje sprzedana. Kiedy kupiec pojawia się w naszym pokoju, staję na łóżku i gorąco protestuję – ale na próżno. Lola zostaje sprzedana, a Łucja jest zmuszona tłumaczyć mi, dlaczego to było konieczne. Jest mi wstyd. […] „Czy wierzysz w Boga?” – pytam Łucję tego samego dnia, chcąc zmienić temat. Nie pamiętam, co odpowiedziała – może nie było odpowiedzi. Widocznie coś przerwało naszą rozmowę: więcej nie pytam i przez kilka następnych miesięcy o Bogu nie mówi się wcale…

W czerwcu 1942 roku Łucja wraz z wnuczką Jasią zostały wywiezione z getta do Szpitala dla Umysłowo i Nerwowo Chorych Żydów Zofiówka w Otwocku koło Warszawy, którym kierowali Stefan Miller wraz z żoną Ireną. Przebywała tu także matka Ireny – Salomea Themerson (1879-1942), oraz brat Łucji – Władysław.

Irena Themerson-Miller pochodziła ze znanej w Płocku rodziny Themersonów. Jej ojciec Mieczysław (1871-1930) był lekarzem, literatem i publicystą. Irena urodziła się w 1904 roku w kamienicy przy obecnej ulicy Józefa Kwiatka pod numerem 1. Miała dwóch braci: Stefana (1910-1988) – wybitnego pisarza i filmowca oraz Romana (1900-1929) – lekarza. W 1923 roku ukończyła Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w Płocku, następnie studia medyczne. Jej gabinet lekarski mieścił się w Warszawie przy ulicy Złotej 65. W 1931 roku wyszła za mąż za Stefana Millera (1903-1942) – lekarza psychiatrę i neurologa. Od 1938 roku pomagała mężowi w prowadzeniu szpitala w Zofiówce.

Latem 1942 roku, jeszcze przed likwidacją getta, Łucja Weinles, Salomea Themerson oraz Władysław Kaufman odebrali sobie życie. Irena Themerson-Miller wraz z mężem Stefanem uciekli do Mińska Mazowieckiego, gdzie 21 sierpnia 1942 roku, w dniu likwidacji getta, popełnili samobójstwo. Według innej wersji zostali zabici przez przewodników, którzy mieli przeprowadzić ich przez granicę. Maryla z mężem Sewerynem Chaykinem zginęła w Treblince. Jasia przetrwała wojnę.

. . .

“Przerwane życie. Losy płocczanek podczas II wojny światowej i Holokaustu” to cykl tekstów na JewishPlock.eu, w których w dniach 22 lutego – 1 marca 2022 r. przypomnimy historie żydowskich kobiet związanych z Płockiem – tych, które urodziły się w naszym mieście, ale także tych, które były tu tylko na chwilę. Kobiet odważnych, wytrwałych, mądrych, silnych i troskliwych. Kobiet, które walczyły o przetrwanie swoje i najbliższych im osób. Opiekowały się dziećmi, sierotami i osobami starszymi, zdobywały jedzenie, opatrywały rannych, angażowały się w walkę zbrojną. Pracowały ponad siły w nazistowskich obozach pracy przymusowej. Przedstawimy sylwetki i wspomnienia kobiet, które przetrwały Holokaust. Przypomnimy płocczanki, które zginęły w obozach zagłady. Czasami jedynym ich śladem jest dziś pojedynczy zapis w dokumentach archiwalnych…

Projekt realizuje Fundacja Nobiscum w ramach obchodów 81. rocznicy likwidacji płockiego getta.

 

Premiera filmu “Czarne nieba. Losy płockich Żydów w latach 1941-1945”

Premiera filmu “Czarne nieba. Losy płockich Żydów w latach 1941-1945”

W ramach obchodów 81. rocznicy likwidacji płockiego getta, Fundacja Nobiscum zaprasza na film “Czarne nieba. Losy płockich Żydów w latach 1941-1945”, który zrealizowaliśmy dzięki dofinansowaniu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce. Film opowiada historię płockich Żydów, którzy po deportacji z likwidowanego na przełomie lutego i […]


error: